Kiedy Wisła Kraków zakończyła swój niedawny mecz z Chrobrym Głogów remisem 1:1, dla ekipy ta sytuacja jest równoznaczna z porażką. Przede wszystkim dlatego, że doszło do niej na własnym terenie i to przeciwko drużynie, która nie jest w czołówce I ligi. Analizujemy konkluzje, które można wywnioskować po sobotniej grze.
O tym, czy awansujesz czy też nie do ekstraklasy, decyduje często wynik takich spotkań jak te, które Wisła Kraków zaliczyła w sezonie 2022/2023. Z niepokojem obserwujemy, że utraciła ona wtedy aż siedem punktów przegrywając ze słabszymi rywalami spadkowiczami z I ligi. Dwa mecze zakończone remisem z Sandecją Nowy Sącz i przegrana na wyjeździe w Chojnicach z Chojniczanką mogły skończyć się korzystniej dla Wisły. Wystarczyłoby wygrać dwa razy lub choćby raz pokonać Sandecję i zremisować w Chojnicach, by osiągnąć upragniony awans.
Wspomniane mecze mają znaczenie, bo wyraźnie pokazują, że Wisła Kraków nie wyciągnęła z nich odpowiednich wniosków. Sezon w pełni nie nabrał jeszcze tempa, a Wisła Kraków już teraz straciła łącznie cztery punkty przeciwko Stali Rzeszów i Chrobrym Głogów. Niezależnie od szacunku dla tych drużyn, jeżeli Wisła Kraków nie potrafi zwyciężyć takich rywali na własnym terenie, awans do ekstraklasy jest niemożliwy.