Zakaz puszczania petard w Gdyni. Czy to w ogóle możliwe?

Z taką petycją wyszła właścicielka szkoły językowej La mancha na Wielkim Kacku, Liliana Poszumska. Do dzisiaj boryka się z konsekwencjami sylwestrowej nocy, podczas której petarda wpadła do budynku.

Wszystko rozegrało się w sylwestrową noc, kilka minut po północy. Ogień, jaki wywołała przypadkowa petarda która wpadła do budynku szkoły językowej prowadzonej przez panią Lilianę spowodował ogromne straty. Boryka się z nimi do dzisiaj, bo nie jest łatwo odzyskać albo kupić nowe materiały do nauki języka obcego. Są one nie tylko trudno dostępne, ale i zwyczajnie drogie.

Poszumska idąc za ciosem, wystosowała petycję o zakaz jakichkolwiek zabaw z udziałem sztucznych ogni w Gdyni. Bezwzględny zakaz obejmował by sprzedaż tego typu materiałów oraz puszczanie materiałów pirotechnicznych na terenie gminy Gdynia. Byłoby to jedynie dopuszczalne w momencie, gdy zajmie się tym dorosła i wykwalifikowana w tym kierunku osoba.

Póki co pod petycją podpisało się kilkuset mieszkańców, w szczególności właścicieli czworonogów, dla których ten świąteczno- noworoczny czas był szczególnie trudny.