Kot uwięziony na wysokości 15 metrów ocalał dzięki mieszkańcom i pomocy służb

Wysoko w górach drzewa, na wysokości 15 metrów, jeden kot znalazł się w niebezpieczeństwie, gdy przerażony hukiem Sylwestrowych petard skrył się tam, nie mogąc z powrotem zstąpić na ziemię. Wycie zwierzęcia przeniknęło do uszu troskliwych mieszkańców, którzy postanowili natychmiast podjąć działania, wezwawszy Eko Patrol i strażaków. Po trzech długich, lodowatych dniach udało się w końcu doprowadzić przestraszonego i zmarzniętego kociaka na bezpieczne terytorium. Pomimo tej pozytywnej historii, nie wszystkie zwierzęta były takie szczęśliwe.

Sylwestrowe fajerwerki przynoszą ze sobą nie tylko radość dla ludzi, ale także lęk dla wielu zwierząt. Przestraszone koty, zagubione psy, bez życia leżące ptaki czy wiewiórki, a nawet sarny są smutnym dowodem na to, jak strzelanie petardami może wpłynąć na naszych mniejszych braci. Ale ten konkretny kot z Małego Kacka miał szczęście, mimo iż był uwięziony na wysokości 15 metrów, bez możliwości samodzielnego zejścia.

Przez cały czas kot był na oku troskliwych mieszkańców, którzy początkowo podejmowali próby przyciągnięcia go na dół, jak wspomina Leonard Wawrzyniak, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Gdyni. Gdy te próby okazały się nieskuteczne, zdecydowali się wezwać Eko Patrol. Operacja ratunkowa była wyjątkowo trudna ze względu na znaczną wysokość, na której znajdowało się zwierzę.

W końcu to specjalistyczny sprzęt dostępny dla gdyńskiego Eko Patrolu oraz umiejętności wprawnego zespołu strażaków z Państwowej Straży Pożarnej w Sopocie przyczyniły się do ostatecznego sukcesu operacji ratunkowej.